niedziela, 21 września 2014

Trudna lekcja

W Paryżu ze 26 stopni, czyli dość ciepło. Dość? Niektórzy z nas przyjechali z krajów, gdzie jest o dobre 16 mniej! Poza tym jest bardzo francusko. Szczególnie na Montmartre, gdzie spędziliśmy poranek uczestnicząc we mszy świętej w bazylice Sacre-Coeur i przechadzając się zatłoczonymi uliczkami dzielnicy artystów.

To nasze ostatnie spotkanie w tym roku. Przeżywamy lekcję integracji być może najtrudniejszą. Bo oprócz konferencji i warsztatów musimy zaliczyć sprawdzian z cierpliwości i szacunku do samych siebie. Zważyć i zdecydować, czy ważniejszy jest własny komfort, czy wspólnota? Odwrócić się, czy podać rękę? Czego jest w nas więcej: polskości czy polactwa? Czy na pewno potrafimy odróżnić jedno od drugiego? I... które z tych wyborów są tak naprawdę lepsze?

Zaraz się rozjedziemy (jeśli francuscy piloci będą dość uprzejmi), Paryż zostanie bez nas i pewnie jakoś sobie poradzi, ale czy my poradzimy sobie ze sobą?

Tak jest, to trudna lekcja. I bardzo potrzebna. Może najtrudniejsza, najpotrzebniejsza i najważniejsza?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz