czwartek, 15 maja 2014

Azjatyckie żarcie

Azjatyckie jedzenie. To jest to, co łączy 8 maja z 15-ym. Tydzień temu siedzieliśmy w orientalnej restauracji w Szwecji i dokazywaliśmy po ciężkim dniu. Szczęśliwi, bo razem, bo wesoło, bo zaraz odpoczniemy...

Dzisiaj sam przygotowałem azjatyckie żarcie (mmm! było pyszne!), dla trojga Ukraińców. Znałem jednego - jak w EDI'm - raczej z widzenia. Wysiedli wreszcie: Tamara, Igor i Walery. Nie było tak głośno, jak tydzień temu; jedliśmy w milczeniu i patrzyłem w ich jasne oczy i skupione twarze. A potem rozmawialiśmy przez wiele godzin, próbowaliśmy gruzińskiego koniaku i ukraińskich fajek (choć nie palę przecież!). W ich słowach słyszałem, a w oczach widziałem mieszankę strachu, smutku i nadziei.

Jakże inne historie, choć to tylko tydzień różnicy... Jak zupełnie innych rzeczy się uczę!

Teraz... Teraz oni zasypiają na górze, a ja myślę na dole: która? Która integracja jest lepsza, głębsza, prawdziwsza? Czy integracja może być "lepsza"?

Nie może... Kocham Was tak samo: koleżanko z Grecji, Przyjacielu z Czech, błaźnie ze Szwecji, staruszku z Litwy, kobieto sukcesu z Niemiec... I Was: Tamaro, Igorze, Walery. Kocham Was przecież tak samo, choć lata świetlne różnicy między Wami!

Są jednakowoż rzeczy, które Was - nas! - wcale nie odróżniają i wcale nie dzielą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz