Dzisiaj Zosia. A przedtem Joasia, Leszek, Jarek, Marek i Jagoda. Tak się złożyło, że wszyscy urodzili się w marcu lub kwietniu - same barany i byki; takie rogate stado.
Gdyby dobrze policzyć okaże się, że znają się może 10 dni (tzn. "z widzenia", poza tym tylko korespondencyjnie) głównie dzięki "mobilnościom" realizowanym w ramach EDI'ego. Jedno z Grecji, drugie z Czech, trzecie z Holandii, czwarte z Polski... Wydaje się, że to dość luźne związki, a jednak każde na urodziny dostało przesyłkę z czerwonym serduszkiem i słodkim, mocno kiczowatym wierszykiem podpisanym przez EDI'ego.
Fajnie jest być w stadzie. Trzymać się razem i spoglądając w lewo lub w prawo widzieć osobniki podobne, choć inne. Czuć to coś, co jest wspólne i wiedzieć, że ci inni nie zawiodą, "jakby co". Fajnie jest dostać na urodziny serduszko z koślawym wierszykiem.
Spędzają ze sobą czas na warsztatach, konferencjach, wizytach, spotkaniach, przy posiłkach, na spacerach i w knajpach rozmawiając przy tym, dyskutując albo kłócąc się zażarcie (a może: stanowczo wymieniając argumenty). Są ze sobą i dużo uczą od siebie, nawet o tym nie wiedząc.
Czy o to w tym projekcie chodzi? Chyba przede wszystkim o to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz